Archiwum 15 października 2004


paź 15 2004 Poczatek stal sie koncem
Komentarze: 2

Piekny wspanialy nowy rozdial w moim zyciu. LICEUM. Zal mi bylo zostawiac ukochane gimnazjum ale stwierdzilam ze i w nowej szkole moge poznac rownie wspanialych ludzi. Poznalam... nie wiem czy rownie wspanialych jak dla mnie, ale poznalam. Z poczatku wydawalo mi sie ze bycie soba rozsieje tylko same dobre rzeczy. Ze nie mam tysiaca twarzy... ze poprostu jestem szczera. Ale mam takie odczucie ze oni nie widza szczerosci... tylko moja WREDOTE:( Zaczynam sie zastanawiac czy bycie soba jest dobrym postanowieniem. W sumie u wielu slyszalam ze nienawidza jezeli ktos udaje niewiedomo kogo by zostac lubianym... A tu na tym stwierdzeniu sama upadlam. Wiec jak to jest? Kim byc aby zostac akceptowanym? Jestem wredna, o tym wiem. Ale kazdy ma swoje wady... dlaczego wiec oni siebie nawzajem nie lubia? I jak ja mam na to wpasc? Nie wiem o co im chodzi. Wiem tylko ze nie jestem akceptowana jako... poprostu ja. Jedynie posmieja sie z moich gaf na lekcji lub skomentuja moje zle zachowanie - moze to nowa metoda integracji? Ja sie czuje jak zlosliwy jamnik wrzucony pomiedzy niezbyt cierpliwe pit bulle. Robie niejako doswiadczenia. Dotkne jednego to mi odgryzie ucho... Pamietac na przyszlosc... "NIE DOTYKAC!!!". Ciekawa jestem ile jeszcze takich doswiadczen? Naprawde... ja rozumiem po polsku... wystarczy powiedziec, a nie dotkne, a obejde...

myszoskoczka : :