Komentarze: 22
...
...
Cieszmy sie i radujmy! Zyjemy za czasow KOLOSOW. Mamy zaszczyt ogladac piekno ich dzialania. Starajmy sie aby dorownac ich pietom, aby dorownac ich palcom aby dorownac podeszwie. Choc sie wydaje ze cel taki bliski to tak naprawde to nie wiemy jak jestesmy nisko polozeni... upadli. Zwykli ludzie... istotki. Starajmy sie chociaz aby nie upasc nizej... aby wzrastac... Moze komus sie uda zostac OLBRZMEM.
"...Narsuj doline. Taka w ktorej czasem bywasz..." Dokladnie. Ktos to powiedzial do osoby ktorej praktycznie nie zna. Prznajmniej od strony zycia prywatnego. A jednak wszyscy wiedza ze taka doline moglaby ta osoba narysowac bez zadnego problemu, gdyby to nie byla czesc polecenia do zadania z fizyki. Nie ma osoby zawsze szczesliwej. Nie ma osoby w pelni spelnionej. Zawsze czlowiekowi bedzie czegos brak. Nasze marzenia sa nieskonczone. Gdy polozylam sie i zaczelam wyliczac swoje cele... (zajelo mi to ponad godzine) ... stwierdzilam ze nie skoncze... trwalo to za dlugo. Chcialabym tyle, ze nie jestem w stanie dojsc do tego. Moje marzenia sa chyba dla ludzi ktorzy zyli by sprawnie ponad 100 lat. Ale mimo to chcialabym dojsc do czegos. Chcialabym spelnic swoje najblizsze cele. Chcialabym poczuc sie wazna i WIELKA. Dookola slysze same radosci. Przjaciele zdaja egzaminy FCE, dostaja wizy do Amerki po owczesnyym zdaniu egzaminow aby je zdobyc, spiewaja w operach, przchodza do domow z idealnymi ocenami na polrocze, a siostra zdaje anatomie. Widze jak ludzie udzielaja sie aby pomoc poszkodowanym w Tajlandii lub opozycjonistom z Ukrainy. A sama? Co ja robie? Do czego doszlam? Jedynie do tego ze jestem glupia. W koncu!!!!!! Ha!!! Nareszcie, po pol roku udawania ze mysle, zozumialam jestem glupia. Ale teraz juz za pozno. Teraz moje oceny na polrocze sa fatalne, nie zdobylam w czerwcu 2004 w pelni tego co chcialam (moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina), a cos o czym marzylam tak bardzo i nareszcie sie to spelnilo... zaprzepascilam. Nie postaralam sie. Billboard o ktory chcialam aby zajal chocby 10 miejsce przeze mnie nie zajmie nawet 33. Bo zrobilam cos znowu niestarannie. Przez dluzszy czas jedyne co slysze to to, czego nie zrobilam. Czemu wszystkie pieprzone szanse musze zmarnowac?!?!?! CZEMU DO CHOLERY, NIE UMIEM SIE PODTRZNAC W JAKIMS POSTANOWIENIU PRZEZ DLUGI CZAS, TAK ZE MIALO ONO JAKIS SENS. DLACZEGO????????????????????? .... bo jestem soba i nie potrafie tego zmienic. Umiejetnosc walczenia ze soba sama. Jedna wartosc jaka mi teraz jest potrzebna.
Kim powinien byc prawdziwy przyjaciel?
kims nam zaufanym
kims szczerm wobec nas
kims na ktorym zawsze mozna polegac
kims kogo sie lubi za to ze jest
kims kto pocieszy nas w trudnych chwilach
kims kto nie odbierze zlosliwosci jako zlosliwosc
kims z kim mozemy sie spotkac zawsze i wszedzie a i tak ucieszmy sie z jego przyjscia
kims dobrym dla nas
kims wyrozumialaym dla nas
kims kto zawsze podtrzyma nas na duchu
kims dla kogo jestesmu wazni
itd...
Tak. Czasami sie zastanawiam czy te osoby ktore nazywam przyjaciomi, s a moimi przyjaciomi. Ale tu mi nie o to chodzi. Teraz chodzi o to, ze niewazne jest to kim sa oni dla mnie, tylko TO, kim ja jestem dla nich. Skoro nazywam ich przyjaciomi, skoro oczekuje od nich cech przjaciela, to sama takie cechy powinnam miec, bo wowczas jestem ich przjaciolka. Zaczac zmieniac swiat od siebie.
Jedyna rzecz jakiej mozna pozazdroscic czlowiekowi, to jego pojecie o swojej smiertelnosci. Czlowiek bowiem wie ze kazda chwila jaka przezyje moze byc o s t a t n i a, dlatego jest ona najcudowniejsza i nigdy wspanialsza nie bedzie. Moze wowczas odczuwac iz jego zycie jest o wiele razy piekniejsze niz jest w rzeczywistosci i stara sie aby zostalo ono spelnione... warte siebie.